Pulcinella Pulcinella
233
BLOG

Śmierć na śniadanie

Pulcinella Pulcinella Polityka Obserwuj notkę 0

Gramoliła się pomału. Kwiecień był dopiero i trochę jeszcze zimno. Nie tak łatwo ogrzać każdą część ciała. Zwłaszcza na czczo. Krótkie nóżki z wojskową dyscypliną wspinały ciało po coraz wyższych piętrach …na tym byłam … na tym byłam … na tym też... Łapała coś po drodze i przegryzała coraz wścieklej głodna. Z białego domu – tego z zielonymi okiennicami – tryskał polifoniczny śmiech. Najlepiej znała głos kruchej blondynki, która po porannej kawie, poprawiała leniwie włosy i wychodziła na obchód po ogrodzie. Z narzędziami tortur. Uff! Dotarła do ostatniego piętra. Lekko spuchnięte, wilgotne dzwonka jej długiego ciała legły lekko i zaszkliły się w słońcu.  Zanim zęby zatopiły się w soczystym liściu, szparki oczu przykrył cień. Czerń. Cios zadano lekko tępym narzędziem w potylicę.

Pulcinella
O mnie Pulcinella

przedmiot liryczny // który nie byłeś wcale nadzwyczajny / człowieku z wierszy / wieszany na drewnianym kołku / stawiany w kącie, leżysz na dnie szafy / i czekasz na to nie-wiadomo-co, a czasem / przyjdzie nocą mysz, pogłaszcze wąsem / coś-nie-coś ponadgryza los kukiełki / i tak codziennie i za każdym razem / tak ktoś ci coś ci zrobi z tobą / - dyżurny homo sapiens, rekwizyt - uczestnik // zaprawdę, zaprawdę ci powiem / jesteś poezji / nadzwyczajnie potrzebny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka