wpadnij do uroczysk posłuchać pijaczków
gwiżdżą melodyjki z drżącym sostenuto
wibrują butelki usłyszysz jak kapsel
jazzuje posadzkę stuka w blat palcówka
opuchniętych gnatów nim się zatnie płyta
chodnikowy spleen spadnie ci na głowę
urwa, smród i dym oberwiesz po uszach
bełkotliwym songiem szczerym aż do sylab
skandowanej prawdy o urock'ach życia
oprocentowanych